12 PZU Półmaraton Warszawski

26.03.2017 

Warszawa

W myśl zasady: "Nie biegam dwa razy tych samych biegów" zamiast biec, postanowiłam jako wolontariusz Rowerowej Obsługi Trasy wspierać i chronić uczestników półmaratonu, przed wkraczającymi znienacka przechodniami, niezadowolonymi kierowcami itp.
O 9.30 pojawiam się na wyznaczonej trasie, która znajdowała się pomiędzy 16 do 18 kilometrem.
Razem z policją, Pokojowym Patrolem i ratownikami medycznymi czekamy na zawodników.
Zimno, pochmurno... marznę.

Zamknięcie drogi wywołuje niezadowolenie wśród niektórych mieszkańców osiedla.
 Po co Oni biegają? I tu przypomniał mi się tekst z Muminków:

"Muminek ... Biegł przez topniejący śnieg, a słońce grzało go w plecy. A biegł tylko dlatego, że był szczęśliwy i nie myślał o niczym".  Tove Jansson – Zima Muminków

Nie wiem o czym będą myśleć Ci wszyscy biegacze. O wyniku, życiówce? O bólu, o kontuzji, która dopadła ich niedawno i wciąż daje o sobie znać? A może o czekającym na mecie mężu/ żonie, czy chociażby zupie pomidorowej. Jedni będą wsłuchiwać się w rytm muzyki, z odtwarzacza MP3, a inni w swoje myśli: Niech to się już wreszcie skończy. Wiem jedno. Wszyscy będą mimo wszystko szczęśliwi po dotarciu na metę.
Czekam.
I oto nadjeżdża auto z zegarem, a tuż obok biegnie czarnoskóry John Kipsang Lotiang.
Goniłam z prędkością ponad 20 km/h. Podejrzewam, że nawet mnie nie widział. Rozmawiać nie chciał. Hmmm.... może to z powodu braku znajomości języka. Nie wiem. Przemknął, wiatr zostawił i tyle Go widzieliśmy.


Wychodzi słońce. 
Pojawiają się kolejni zawodnicy, pojedynczo lub niewielkimi grupkami szybko przebierają nogami w drodze do mety. Patrzę i podziwiam, ten styl, tempo, którego nigdy nie osiągnę.
Przemykają kolejni pacemekarzy:
1.20 robi się nieco gęściej.
1.30 w większej obstawie. 
1.40 robi się tłoczno. Nie mogę przejechać rowerem za zawodnikami.
Masa ludzi. Niektórzy w przebraniach. Co chwila wyłapuję kogoś znajomego z tłumu.
Ktoś rzuca mi się na szyję, komuś macham, komuś krzyknę. Przez ten tłum mysz się nie przeciśnie. Przechodnie narzekają (niestety mamy to w naturze, aby narzekać), inni dopingują. Biegacze reagują, przybijają "piątki". Jedna z mam tłumaczy, aby dziecko nie wystawiało ręki, bo "Oni mają spocone i brudne ręce".
Doping nie należał do moich obowiązków, ale serce rwało się i do krzyku... a jeszcze bardziej do biegu.

Mija Nas grupa Spartanie Dzieciom, bardzo liczna, wzbudza ogólny zachwyt jak zawsze.
2.20. Robi się luźniej. Na niektórych twarzach widać zmęczenie. Wiele osób już nie biegnie, ale idzie. Każdy odpowiada na doping uśmiechem, machnięciem łapki.
Patrzę i ... wiem, co czują. Te  myśli: Kiedy meta? Niech to się już skończy? Po co mi to było?
Ale noga za nogą. Biegną lub idą. Nie poddaj się. Wiem, że każdy okrzyk, może dodać otuchy, siły.
Mamy informację, że na trasie pozostał jeszcze jeden zawodnik. Pan Florian, lat 82.
Idzie. Razem z Pokojowym Patrolem i Rowerową Obsługą Trasy wspieramy Go przez ostatnie kilometry. Pan Florian ma osobistą obsługę podającą wodę, banany, a na koniec pomocne ramiona.
"Ale wstyd", mówi Pan Florian. Jaki wstyd??? Myślę. Ja będę się cieszyć jeśli Pana wieku dożyję i będę chodzić!I każdy ma ciepłe słowo wsparcia dla ostatniego z zawodników.
Widać zmęczenie, ale mimo wszystko nie poddaje się. Po drodze udziela wywiadu, macha do kibicujących przechodniów.


Ktoś powiedział: "Powinni Go zdjąć z trasy", kiedy okazało się, że Pan Florian nie zmieści się w limicie. Na szczęście organizatorzy tego nie robią, dopingują razem z Nami. Policja, ratownicy medyczni, dzieciaki na punktach odżywczych, kibice. 
Kilka metrów od mety półmaratończyk witany jest owacjami, wszyscy krzyczą "Florian, Florian!" O On dumnie przekracza linię mety, odbierając medal z rąk Marka Troniny.
To była najbardziej wzruszająca chwila, a co mógł czuć Pan Florian nie jestem sobie w stanie wyobrazić.
Wzajemna pomoc doprowadziła Go do mety.

Pan Florian wiedział na co się pisze. Wiedział, że nie będzie to niedzielny spacerek, na który wybierają się zwykle jego rówieśnicy.

"Naprawdę odważnym jest się tylko wtedy, gdy się wie jeszcze przed walką, że się dostanie cięgi, ale mimo to przystępuje się do tej walki tak czy inaczej i doprowadza się ją do końca bez względu na przeszkody. Zwycięża się wtedy rzadko, ale przecież czasami się zwycięża"
Nelle Harper Lee – Zabić drozda
Mimo, że ostatni dla mnie był zwycięzcą. Zdobył Nasze serca wolą walki do końca.
W bieganiu nie zawsze jak widać chodzi o rywalizację, często jest to walka z samym sobą. 

I tak wyglądała moja "służba" podczas Półmaratonu Warszawskiego.

Czasem warto stanąć po "drugiej" stronie, aby później docenić wkład zarówno organizatorów jak i wolontariuszy.

Jakie korzyści daje wolontariat podczas imprez biegowych?
Namacalne:
1. Otrzymałam posiłek i nie musiałam gotować obiadu: kanapki, banany, zupa, kawa, herbata.
2. Każdy z Nas dostał firmową koszulkę oraz kubek.

Odczuwalne:
1. Miałam okazję do poznania ciekawych i pozytywnych ludzi, którzy działają od lat w Pokojowym 2. Patrolu lub Obsłudze Rowerowej.
3. Pani policjantce oddałam swoje "maratońskie" ciastko, z którego ucieszy się Jej synek.
4. Spotkałam znajomych na trasie i mogłam uczestniczyć w ich małych zwycięstwach.
6. Towarzyszyłam Panu Florianowi w jego walce do mety.

I te ostatnie zostaną w mojej pamięci.
,,Mój kochany, w życiu jest tak, że nie ma niczego za darmo. To smutne, ale ludzie zawsze się od ciebie czegoś spodziewają w zamian za przysługę. Szybko się o tym przekonasz. Chciałabym, żebyś ty sam zachowywał się inaczej. Staraj się każdego dnia dawać komuś coś, nie spodziewając się niczego w zamian, i przekonasz się, że koniec końców, to i tak ty właśnie będziesz najszczęśliwszy. Człowiekowi jest dużo łatwiej w życiu, kiedy niczego się od innych nie spodziewa".
 Eli Anderson – Oskar Pill i Zakon Medykusów

Wczoraj byłam szczęśliwa, zupełnie się tego nie spodziewając.
Pomyślcie czasem o tych, którzy mokną, marzną, pomagają, kibicują i doceńcie ich wkład w wasze życiówki.
A najlepiej stańcie sami, po "drugiej" stronie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieg Rzeźnika, czyli nie tak miało być...

Poradnik kibica

100 miles of Istria